Asia to żona, mama i fotografka. Pasja do zdjęć zrodziła się w niej już w młodości. Jest osobą zadaniową, odpowiedzialną i konkretną. Do powierzonych jej zleceń i zadań podchodzi z zaangażowaniem, więc współpraca z Nią to wielka przyjemność. Spokój ducha i optymizm to jej mocne strony, a talent zamyka całość w piękny obraz.
Monika: Jakim byłaś dzieckiem? Czy już wtedy interesowałaś się światem artystycznym, czy wręcz przeciwnie?
Asia: Zdecydowanie artystycznym, rysowałam dużo. Moja mama do tej pory ma moje rysunki, rzeczywiście byłam w tym dobra. Bardzo to lubiłam i chciałam rysować. Gdy chodziłam do podstawówki, na lekcjach plastyki nigdy nie chciałam tworzyć tego co mi kazali, zawsze rysowałam co innego, na szczęście nauczyciele mimo wszystko, przyjmowali moje prace.
Monika: Czy fascynacja fotografią zaczęła się już w dzieciństwie?
Asia: W czasach gdy dorastałam miałam do dyspozycji tylko aparat analogowy. Tak, robiłam zdjęcia już wtedy, do tej pory mam stare klisze i wywołane zdjęcia. Najciekawsze jest to, że zawsze to były widoki, krajobrazy, lasy i wszystko co piękne w mojej okolicy. Jednak gdy rysowałam były to głównie kreskówki i postaci z bajek.
Monika: Kiedy przyszedł taki moment, że postanowiłaś zająć się fotografią na poważnie?
Asia: Zawsze lubiłam robić zdjęcia, więc było to i tak moją pasją. Gdy mój najstarszy brat kupił sobie lustrzankę cyfrową, ostatecznie ja częściej z niej korzystałam niż on 😊. Mój pierwszy aparat dostałam w liceum. Był to Canon 550D, to też zabawna historia, bo mama zapytała mnie czy na 18-stkę chcę iść na kurs prawa jazdy, czy kupić aparat, jasne, że wybrałam aparat 😊.
Monika: Wiem, że kiedyś zdarzało Ci się zajmować też rękodziełem, co to było?
Asia: Rzeczywiście miałam takie epizody. Robiłam kolczyki, bransoletki z muliny, zrobiłam też dla mojej koleżanki długi pasek, tą samą techniką co bransoletki. Szyłam też torebki i pokrowce z filcu, moja mama do tej pory korzysta z mojego rękodzieła.
Monika: Jak wyglądała Twoja późniejsza edukacja?
Asia: Po gimnazjum, wymyśliłam sobie, że chcę iść do liceum plastycznego. W gimnazjum chodziłam na kurs malarstwa, często miałam też takie okresy, że albo bardzo lubiłam rysować, a nie lubiłam malować, albo odwrotnie. Podczas tego kursu namalowałam pierwszy raz, dwa obrazy na płótnie farbami akrylowymi. Była to martwa natura, mój brat do tej pory ma je w domu 😊. Bardzo chciałam iść do liceum plastycznego do Nałęczowa, bo podobały mi się tamte kierunki, szczególnie zabawkarstwo. Ze względu na dużą odległość od domu, zdecydowałam się na plastyka w Radomiu, którego skończyłam ze specjalizacji reklama wizualna.
Monika: Co było potem?
Asia: Miałam duży dylemat jakie studia wybrać. Wiedziałam, że będzie to kierunek artystyczny i bardzo chciałam przeprowadzić się do Krakowa więc brałam pod uwagę to miasto, jednak wzięłam też udział w konsultacjach w Warszawie, było to spotykanie z profesorem i omówienie teczki z pracami. Ten człowiek podpowiadał i doradzał, które prace włożyć do teczki rekrutacyjnej. Rekrutacja na studia artystyczne składa się z 3 etapów, najpierw brana pod uwagę jest oczywiście matura i zdawanie jej z historii sztuki. Kolejny etap to pokazanie swojej teczki przed komisją, która ocenia umiejętności i poziom wiedzy. Ostatni etap to zadanie praktyczne, polegające na namalowaniu konkretnego obrazu i zrobienie rysunku w ustalonym czasie. Dostałam się i skończyłam studia na kierunku Grafika z dyplomem z fotografii i linorytu.
Monika: Czy na studiach ważne było jaki masz aparat, sprzęt czy ważniejsze było posługiwanie się nim?
Asia: Zdecydowanie ważniejsze było to co chcesz przekazać, a nie z jakiego aparatu korzystasz. Na przykład podczas studiów zrobiłam aparat z pudełka po zapałkach i wygrałam nim konkurs fotograficzny.
Monika: Zrobiłaś zdjęcie aparatem z pudełka po zapałkach? Jak to możliwe?
Asia: Tak 😊. Konkurs nazywał się Pinhole i polega na zrobieniu zdjęcia metodą camera obscura. Miałam prawdziwą kliszę, tylko „rozebraną z pojemniczka” i pustą szpulkę. Kliszę przeciągnęłam przez ruchomą część pudełka, w środku pomalowałam na czarno, bo ważne jest aby było tam ciemno. Na przodzie pudełka wstawiłam blaszkę w której zrobiłam dziurkę szpilką, ten otwór pełnił rolę obiektywu.
Monika: Poruszyłyśmy już temat konkursu, więc jakie osiągnięcia masz jeszcze na swoim koncie?
Asia: Rzeczywiście mam na swoim koncie kilka wygranych konkursów, jeszcze w liceum wygrałam konkurs pod nazwą „Moja mała ojczyzna”. Było to zdjęcie wiszącego prania w oknie. Od liceum brałam udział w kilku wystawach, głownie były to wystawy zbiorowe. Mam tu na myśli wystawy poplenerowe, semestralne, końcowo roczne. Po prostu nauczyciele wybierali kilka najlepszych prac i organizowali z nich wystawy. Były to głownie obrazy, a na studiach doszedł do tego również linoryt.
Monika: Co to jest linoryt?
Asia: Jest to stara technika graficzna, należąca do techniki druku wypukłego. Polega to na tym, że żłobi się w linoleum na przykład dłutami i nożykami, co potem pełni rolę matrycy. Ważne jest, aby wykonać to w lustrzanym odbiciu, potem należy odpowiednim wałkiem równomiernie nałożyć farbę. Kolejny krok to położenie na prasę matrycy na nią papieru i nakładki w rodzaju filcu. Potem trzeba to sprasować na prasie drukarskiej, ale w domowych warunkach można wykorzystać wałek lub drewnianą łyżkę. Już w liceum miałam styczność z tą techniką, ale bardzo się wtedy nie polubiłyśmy. Zabawne jest to, że na studiach zrobiłam aneks do dyplomu z linorytu 😊.
Monika: W jakich jeszcze wystawach brałaś udział?
Asia: Brałam udział w wystawie w Tokio, niestety nie osobiście, ale moja praca również tam wisiała. Doszło do tego ponieważ dostałam kiedyś maila od Japończyka, który napisał, że wie, że zajmowałam się techniką Mokurito (mokulito) i chciałby wykorzystać na wystawie zdjęcie mojej pracy. Pomyślałam, że to świetny pomysł i je wysłałam. Po jakimś czasie dostałam od niego list z podziękowaniem, zdjęcia z wystawy i katalog. Miałam również cztery wystawy indywidualne w Polsce i jedną w Amsterdamie, a druga odbędzie się 11 listopada 2023 roku. Wystawy te były z malarstwa z linorytu, a te w Holandii z fotografii.
Monika: Opowiedz mi proszę jeszcze, jak wyglądają studia magisterskie na kierunku artystycznym?
Asia: Poza podstawowymi przedmiotami jak malarstwo czy rysunek, dużo było tam zajęć praktycznych. Często mieliśmy zajęcia z rzeźby, ale nie takiej klasycznej w glinie, tylko na przykład z papieru, z drutu lub płaskorzeźby. Ogólnie skupialiśmy się na tych dwóch pracowniach, które wybraliśmy na dyplom główny i aneks do dyplomu. Ja wybrałam fotografię, więc miałam dużo zajęć w tym temacie, a na aneks wybrałam linoryt, więc mogłam często korzystać z tej pracowni.
Monika: Jak trafiłaś do Holandii?
Asia: Wtedy jeszcze przez chłopaka, teraz już przez męża 😊. Nigdy nie planowałam mieszkać za granicą, tym bardziej w Holandii. Do tej pory bardzo lubię Kraków, więc w tym mieście widziałam swoje życie. Gdy już podjęliśmy decyzję o wyjeździe, poszliśmy do biura pracy, aby zorientować się jakie są oferty. Okazało się, że praca w Holandii, wydała się dla Nas najbardziej odpowiednia. Gdy dojechaliśmy na miejsce, transportem zorganizowanym przez biuro, zastaliśmy tam zupełnie inne warunki, niż zostały Nam przedstawione. Początek nie był łatwy, ale na szczęście byliśmy w tym razem, po tygodniu, dzięki Naszym skutecznym rozmowom, zostaliśmy przeniesieni do Hagi. Następnie udało Nam się wynająć mieszkanie, potem kolejne, a dziś mieszkamy już na swoim 😊.
Monika: Jak trafiłaś do Akademii Kreatywnego Rozwoju?
Asia: Zaczęło się od obserwowania strony Akademii i Basi na Facebooku i na Instagramie. Potem trochę ze sobą pisałyśmy, dopytywałam jak dołączyć do Akademii i jak to wygląda. W końcu dołączyłam i jestem w niej do tej pory.
Monika: Czy jest coś, co zawdzięczasz Akademii?
Asia: Zdecydowanie większą pewność siebie. Poza tym bardzo cieszę się, że poznałam kobiety, z pasją, inspirujące, z którymi mogę porozmawiać na wiele ciekawych tematów. Zawdzięczam też to, że zaczęło mi się na nowo po prostu chcieć i poprawiłam trochę moje social media.
Monika: Czy możesz zdradzić swoje najbliższe plany i marzenia związane z fotografią?
Asia: Chciałabym po prostu częściej robić zdjęcia. Mam już doświadczenie w fotografii produktowej, robiłam też w Holandii kilka sesji prywatnych. Mąż namawia mnie do fotografii zwierząt. Link do mojego Instagrama https://www.instagram.com/aparataski/
Monika: Gdy zabierasz się do pracy, jak wygląda ten proces?
Asia: Wszystko zależy od tego, czym się zajmuję. Gdy mam jakieś zlecenie, przygotowuję się do niego, bardzo dużo o tym myślę, szukam nowości i inspiracji. Następnie daje sobie dzień lub dwa na skupienie się na innych zajęciach, po to by wrócić „ze świeżą głową”. Nie lubię odkładać rzeczy na ostatnią chwilę, jeśli jest to możliwe staram się działać od razu.
Monika: Co lubisz robić w wolnym czasie?
Asia: Poza oczywiście fotografowaniem, bardzo lubię spacerować. Dzięki temu poznaję też nowe miejsca i okoliczności. Z mężem lubimy zwiedzać i podróżować. Zawsze gdy mieliśmy wolny czas staraliśmy się zwiedzić okolicę, nowe miejsce lub nowy kraj.
Monika: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Wywiad poprowadziła i zredagowała: MONIKA TWARDOWSKA