Basia to mama, żona, opoka rodziny, ale też przebojowa przedsiębiorczyni.
Kobieta, która inspiruje, pomaga i wspiera. Zawsze miała w sobie artystyczną duszę, jednak jej praca, samodoskonalenie i wsparcie innych kobiet pomogło jej z pasji stworzyć własny biznes. Ta rozmowa to barwna podróż przepełniona anegdotami, wspomnieniami, ale też dająca dużo do zastanowienia się nad własną drogą. Wierzę w to, że tak jak ja znajdziecie w tej historii pomysł na własny sukces.
Monika: Gdy byłaś małą dziewczynką w co lubiłaś się najbardziej bawić? Pamiętasz?
Basia: Tak, najbardziej lubiłam szyć ubranka dla lalek ze skarpetek. Ponieważ urodziłam się w czasach gdy w sklepach nie było za dużo produktów musiałam sobie radzić sama 😊. Pamiętam też, że z pięty robiłam zawsze kaptur. Moje lalki po prostu miały ubranka skarpetkowe. Marzyłam wtedy aby mieć lalkę Barbie o co poprosiłam moją mamę, na co żartobliwie odpowiedziała mi, że będę miała, ale żywą i urodziła się moja siostra. Kiedyś z gabloty w domu wyciągnęłam lalkę Krakowiankę, którą zrobiła moja ciocia. Gdy poszłam z nią bawić się z koleżankami moja lalka była za mała, więc została dzieckiem lalki Barbie. Może miałam lekko pod górkę, ale się nie poddawałam.
Monika: Czy pamiętasz kim chciałaś zostać gdy dorośniesz?
Basia: Gdy byłam mała lubiłam zwierzątka, lubiłam śpiewać. Jednak gdy nadszedł czas wyboru szkoły średniej szukałam czegoś gdzie będę mogła projektować i coś tworzyć. Wybór padł na technikum projektowania obuwia, ponieważ Chełmek wtedy był słynny jako stolica Polskich butów. Teraz zdobytą tam wiedzę mogę wykorzystać ucząc dziewczyn szycia i podstaw obsługi maszyn.
Monika: Czy pamiętasz swoje pierwsze rękodzielnicze produkty, które wzbudzały zainteresowanie innych?
Basia: Nigdy nie planowałam, że będę miała firmę i że będę sprzedawać takie produkty. Gdy byłam samotną mamą i z córką mieszkałyśmy w Polsce, mimo tego, że dużo pracowałam nie zawsze moja wypłata była wystarczająca. Pamiętam, że zaczynałam od „usług kosmetycznych” malowałam paznokcie, dopinałam włosy lub rzęsy. Wtedy koleżanka z pracy podpowiedziała mi abym wykorzystała mój talent manualny. Zaproponowała abym zaczęła tworzyć biżuterię i zadeklarowała swoją pomoc co było dla mnie bardzo budujące. Wspominam, że sklepem internetowym, gdzie robiłam zakupy i który obecnie wspaniale się rozwinął był https://www.pasart.pl/. Dość szybko okazało się, że moja biżuteria cieszyła się dużym zainteresowaniem i zyskałam jeszcze kilka pomocnych kobiet w rozreklamowywaniu moich produktów. Do tej pory mogę liczyć na kobiety z tamtego okresu 😊.
Monika: Gdy patrzę na Ciebie widzę kobietę, która łączy macierzyństwo, prowadzenie domu, prowadzenie własnej firmy, rozwój osobisty własny i innych kobiet, jak to się robi?
W poniedziałkowy poranek opracowuję wstępnie plan na cały tydzień. To pomaga mi uporządkować tydzień i nie martwić się, że zapomnę o czymś podczas realizacji planu.
Basia: Przede wszystkim planuję cały tydzień z góry, robię to w poniedziałek rano. Staram się też wstępnie zaplanować cały rok. Wiem co chcę zorganizować w danym miesiącu, oczywiście pojawiają się także nowe projekty, po których nie wiem od razu czego się spodziewać, wtedy robię ich analizę po dłuższym czasie ich trwania.
Monika: jak wygląda Twój plan dnia?
Basia: Budzę się rano 😊, wysyłam dzieci do szkoły, następnie mam czas dla siebie, jem śniadanie, piję kawę i zazwyczaj już wtedy pod ręką mam kalendarz z planem dnia. Na każdy dzień mam zapisany wstępny plan, moją pracę dzielę na procesy. Jeśli na przykład mam dzień szycia tulipanów to wtedy tylko tym się zajmuje w przerwie na herbatę opracowuję i wstawiam post 😊. Następnie gdy dzieci i mąż wracają do domu czeka na nich oczywiście ciepły obiad. Wtedy mają czas dla siebie, a wieczorami często spędzamy czas razem. Gdy dziewczynki pójdą spać znów wykorzystuję ten czas na działania kreatywne.
Monika: Jeśli z jakiegoś powodu coś wpłynie na Twój plan, jaka jest Twoja reakcja? Jesteś zła, zestresowana, tłumaczysz sobie, że nic się nie stało czy wybija Cię to z rytmu na resztę dnia?
Basia: Kiedyś działało to na mnie źle, ale nie teraz. Przede wszystkim kiedy wiem, że w danym czasie nie dam rady czegoś wykonać nie planuję tego na te dni tylko na kolejne. Gdy z klientami ustalam ich zamówienia robię to oczywiście na bieżąco w różnych porach dnia, ale płatności, faktury i wszystkie dane wystawiam w jednym konkretnym dniu.
Monika: Jak powstała Twoja firma Hopsalala Hadmade?
Basia: Wszystko zaczęło się od tego, że 10 lat temu gdy byłam w ciąży kupiłam sobie maszynę do szycia. Pomyślałam wtedy, że kiedyś babcia uszyła mi lalkę. Bardzo chciałam aby moje córki również miały takie lalki ode mnie. Oczywiście nie wiedziałam jak to zrobić, nie umiałam wtedy za dobrze szyć na maszynie. Bardzo często gdy wcześniej szyłam na maszynie coś dla siebie, wykańczałam to ręcznie, radziłam sobie jak umiałam. Ciąża jednak była dla mnie takim momentem w którym postanowiłam nauczyć się tego lepiej. Wykupiłam sobie w Internecie 2 kursy szycia. Jeden z kursów dotyczył uszycia misiów, które następnie pojawiły się w regionalnej gazecie 😊, to były misie wzorowane na te którymi ja bawiłam się w dzieciństwie. Nie spodziewałam się, że aż tak spodobają się innym. Udało mi się stworzyć również lalkę dla mojej córeczki.
Monika: Co było potem?
Basia: Gdy koleżanki mnie odwiedzały wiele z nich zwracało uwagę na tę lalkę, później też na króliczki 😊. Zamówienia same zaczęły do mnie przychodzić. Gdy nie miałam jeszcze profesjonalnej hafciarki, sam wyszywałam napisy. Starałam się robić na pamiątkę dla dzieci coś z niczego. Widzę do tej port na zdjęciach znajomych, że te zabawki nadal są przy nich. Dzięki temu drogą pantoflową dowiadywali się o mnie nowi klienci. Pierwszą dużą współpracę nawiązałam z firmą w Anglii, która również dowiedziała się o mnie dzięki mojej znajomej. Gdy zaczęłam współpracować z kolejnymi firmami, również ja otworzyłam swoją firmę Hopsalala 😊.
Monika: Ponieważ teraz jesteśmy w Holandii, muszę zapytać jak udało Ci się rozpocząć działalność na zupełnie nowym rynku?
Basia: Gdy przyjechałam do Holandii oczywiście pokazywałam swoje produkty w różnych miejscach w Internecie. Zaskoczyło mnie jednak to, że niewiele znalazłam produktów podobnych do moich. Można więc powiedzieć, że na Holenderski rynek wkroczyłam z nowym produktem. Ze względu na koszt wysyłki paczek do Polski i koszt materiałów w Holandii musiałam powoli rezygnować z pracy na rynku Polskim. Początek nie był najłatwiejszy. Przerażały mnie sprawy księgowe, nie znałam klientów, języka. Z czasem gdy byłam coraz pewniejsza wszystko się ułożyło i było coraz lepiej 😊.
Monika: Co spowodowało założenie Akademii Kreatywnego Rozwoju i jak to się zaczęło?
Basia: Akademia powstała spontanicznie z powodu wybuchu pandemii Koronawirusa. W trakcie pandemii zaczęłam prowadzić piątkowe kreatywne live przy winie, ponieważ dostawałam wiadomości od dziewczyn, które chciały wiedzieć jak poradzić sobie w tamtym czasie, co u mnie słychać i jak nadal działać kreatywnie. Wtedy właśnie powstał pomysł na stworzenie Akademii Kreatywnego Rozwoju.
Monika: Czym jest Akademia Kreatywnego Rozwoju?
Basia: To grupa fantastycznych, wspierających się kobiet. Na spotkaniach, które głównie odbywają się on-line szkolimy się dzięki wyjątkowym prowadzącym. Staram się zapraszać na spotkania różne inspirujące kobiety od których wiele możemy się nauczyć, ale też to okazja aby się poznać. Na spotkaniach ze mną dbamy głównie o rozwój osobisty, „rozmawiamy o życiu”, wspieramy się i doradzamy. To miejsce dla każdej kreatywnej kobiety, takiej która znalazła już swoją pasję, albo dopiero jej poszukuje.
Monika: Masz zdolność do rozmawiania z ludźmi i rozumienia ich, umiesz nazwać ich emocje, zawsze tak było?
Basia: Musiałabym zapytać ludzi, których spotkałam w życiu 😊. Ciągle się uczę, czytałam dużo książek jak rozmawiać z innymi, szkoliłam się. Pracowałam też w miejscach, gdzie ta „zdolność” była mi bardzo potrzeba i musiałam się jej nauczyć.
Monika: Jak radzisz sobie ze spadkiem energii, formy, kreatywności? Czy masz jakieś rytuały lub konkretny sposób, który na Ciebie działa?
Basia: Gdy mam spadek formy, wykorzystuję go w taki sposób, że nic nie robię, do niczego się nie zmuszam. Moje spadki energii wynikają z tego, że najwyższy czas na zrobienie porządków, pojawiają się wtedy najlepsze rozwiązania. Pozwalam sobie na to i odpuszczam. Oczywiście kiedyś byłam dla siebie bardziej surowa, ale nauczyłam się szanować moje emocje i odczucia. Czasem słyszę, że aby coś stworzyć powinniśmy mieć spokojny umysł, w moim wypadku to nie działa 😊. Ja muszę mieć totalnie przepełniony, przeciążony aby zdecydować co dalej i z czego zrezygnować. Najważniejsze jest to aby poznać siebie, aby znać swoje reakcje i emocje. Mam na myśli samorozwój, staram się też pomagać w tym innym bo wiem jakie to ważne. Tym bardziej dla Nas w obcym kraju gdzie do problemów życia codziennego dochodzi często bariera językowa. Myślę, że pomocny może okazać się stworzony przeze mnie e-book „Odkryj w sobie kreatywność”.
Ciągle uczę się na swoich błędach, udoskonalam moją pracę i projekty. Jestem dla siebie wyrozumiała i pozwalam sobie na chwilowe spadki energii. Dzięki temu powstają nowe pomysły lub porządkuję i poprawiam to co wywołało mój spadek.
Monika: Czy masz w życiu myśl przewodnią, motyw lub ulubiony symbol?
Basia: Gdy byłam mała często rysowałam sobie Anioła Stróża 😊, teraz myśl jaka mi przyświeca tworząc rękodzieło brzmi „Chcę Cię zarazić moim hobby”, staram się na moich profilach w social mediach poprawiać nastrój, rozbawiać, namawiać do kreatywnego podejścia, ale też okazywać empatię i współczucie. Zawsze była dla mnie ważna grupa wspierających się kobiet. Taką grupę miałam w Polsce i marzyłam o stworzeniu podobnej w Holandii.
Czasem słyszę, że aby coś stworzyć powinniśmy mieć spokojny umysł, ja muszę mieć totalnie przepełniony, przeciążony aby zdecydować co dalej i z czego zrezygnować.
Wywiad poprowadziła i zredagowała: Monika Twardowska